poniedziałek, 28 stycznia 2013
Uroki zimy
Zima w tym roku rozpieszcza widokami, nie odrywając się od ziemi można zrobić zdjęcie jakby sponad chmur...
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Domowe pstrykanie
Wczoraj przypomniało mi się o muszelkach, które dostaliśmy od naszej sąsiadki - temat idealny do makro, więc nie trzeba mnie było namawiać. A oto kilka zdjęć z wczorajszej sesji:
niedziela, 20 stycznia 2013
Sentymentalnie
Jako, że ostatni okres nie był zbyt owocny w fotografię - trochę za dużo uwagi skierowałem na grafikę i strony www, to postanowiłem sięgnąć do archiwum i pokazać Wam jak zaczynała się moja przygoda z cyfrową fotografią.
Oto trzy fotki z mojego pierwszego cyfrowego aparatu fotograficznego - Trust 715. Dziś lepsze osiągi mają telefony komórkowe, ale wtedy nieco ponad 3 miliony pikseli w zupełności wystarczały. Do tego tyci wyświetlacz LCD, znany z aparatów na film celownik optyczny i karta pamięci, która mieściła 60-70 zdjęć.
Aparat nabyłem używany na allegro, miał niezamykającą się klapkę baterii (w torbie z aparatem zawsze miałem taśmę klejącą), dziwnie winietował i miał odchył barw w kierunku koloru fioletowego. Do tego te jego problemy z ostrością, czasem trafiał, czasem nie. Ale tak czy siak jakie to było cudo w porównaniu z aparatami na kliszę.
Na przykładzie tego aparatu widać jaki postęp zaszedł w fotografii cyfrowej dostępnej dla zwykłego zjadacza chleba w ciągu zaledwie 7 lat - dzisiejsze aparaty w porównaniu z tamtymi to technologia kosmiczna.
Poniżej trzy fotki przed i po małym retuszu, cudów osiągnąć się nie da, ale różnicę widać gołym okiem.
Oto trzy fotki z mojego pierwszego cyfrowego aparatu fotograficznego - Trust 715. Dziś lepsze osiągi mają telefony komórkowe, ale wtedy nieco ponad 3 miliony pikseli w zupełności wystarczały. Do tego tyci wyświetlacz LCD, znany z aparatów na film celownik optyczny i karta pamięci, która mieściła 60-70 zdjęć.
Aparat nabyłem używany na allegro, miał niezamykającą się klapkę baterii (w torbie z aparatem zawsze miałem taśmę klejącą), dziwnie winietował i miał odchył barw w kierunku koloru fioletowego. Do tego te jego problemy z ostrością, czasem trafiał, czasem nie. Ale tak czy siak jakie to było cudo w porównaniu z aparatami na kliszę.
Na przykładzie tego aparatu widać jaki postęp zaszedł w fotografii cyfrowej dostępnej dla zwykłego zjadacza chleba w ciągu zaledwie 7 lat - dzisiejsze aparaty w porównaniu z tamtymi to technologia kosmiczna.
Poniżej trzy fotki przed i po małym retuszu, cudów osiągnąć się nie da, ale różnicę widać gołym okiem.
Subskrybuj:
Posty
(Atom)